poniedziałek, 11 sierpnia 2008

07 sierpnia 2008


Ostatnimi czasy zbyt często uciekam w sferę nierealną dla mnie. Marzę, myślę, choć wiem, że to wszystko i tak jest tylko w mojej głowie i wyobraźni. Z naiwnością nabieram się na pułapki mojego widzenia. Kiedy tak siedzę w oknie... zaczynam być inna.. zmieniam się z każdym nabranym do płuc powietrzem. Raz jestem małą dziewczynką, która spogląda na świat siedząc wysoko na parapecie.. poznaje go za pomocą węchu, dotyku i smaku... Raz jestem dorosła, zaczynam filozofować, dlaczego nie jest inaczej. Powoli zaczynam przyzwyczajać się do myśli, że moje życie składa się głównie z pytań błąkających się wśród czterech ścian pomarańczowego pokoju i powoli gubionych w zapachu pościeli.. Moje ściany, mój pokój...... choć tak naprawdę tutaj nic nie jest moje... Wszystko podarowali mnie rodzice.. którzy jak każdy chcą zapewnić swoim dzieciom godny byt, bezpieczeństwo, i miłość. Łóżko, abym miała gdzie spać.. jedzenie, abym miała co jeść.. Książki, abym była mądra, chociaż wiele z nich nie przekazuje mądrości.. Żadna nie uczy, tego, czego wciąż się uczę... Komputer, świetna zabawka do zabijania czasu i świętego spokoju rodziców.... Pokój, własny... żebym nie musiała się krępować...... Ale w nim są ściany.. Widziały, słyszały i czuły za dużo.. tylko one... Na cały wielki dom. tylko one mnie znają.. Wiedzą jak się zachowuję, słyszą jak śpiewam.. Czują jak w nie kopie.
Czasami jak obserwuję ludzi... Jestem taką ścianą.. Rozpędzą się, uderzą w nią i się odbiją.... A ściana, nigdy już nie zmieni swojej pierwotnej formy.. Zawsze będzie taka sama...... Nawet jak ją zburzą, pył który po niej pozostanie będzie pachniał identycznie jak ona..

Brak komentarzy: