poniedziałek, 11 sierpnia 2008

^ ^

03 sierpnia 2008

Chciałabym dotknąć stóp anioła, objąć je swoimi rękoma i dać się porwać w przestworza. Niczego w życiu nie pragnęłam tak bardzo jak tego. Uciec od świata, uciec przed ludźmi... Być po prostu być... Kiedy zamykam oczy czuje ubranie przylegające do skóry.. Pęd którym on mnie niesie. Widzę świat, który przez chwilę wydaje się być malutkim, piękno zieleni pokrywającej ziemię. Pragnę wzbić się ku niebu i już nigdy nie wracać tutaj. Źle mi na ziemi, nie chcę jej... Niczego już w życiu nie chcę. Coraz trudniej mi uśmiechać się do ludzi... Wolę przyglądać się uśmiechom innych, szczególnie dzieci. Nie są podszyte fałszem. Zakłamanie tak inaczej można nazwać życie. Spoglądam przez okno. Jasność nieba razi moje przymrużone oczy. Wypełniam serce złudną nadzieją, że kiedyś dotknę, choć namiastkę szczęścia. Wychylam głowę. Przelatują nad nią ptaki. Majestatyczny ruch skrzydeł. Nie mam rąk pokrytych piórami.. Nigdy nie będę latać. Wielu rzeczy nigdy nie zrobię. Jestem tylko człowiekiem, może aż człowiekiem... Czasami wolałabym nim nie być. Przepełnia mnie zazdrość kiedy patrzę na wolność. Wyciągam rękę do nieba, czekam aż ktoś weźmie ją w swoje dłonie i zaprowadzi mnie do siebie. Drętwieje.. Opada... Nikt jej nie dotknął. Łzy same napływają do kącików oczu. Nawet nad tym nie panuję. Zamykam okno... Siedzę z nosem przyklejonym do szyby. Czuję się jak dziecko, któremu odebrano coś, co ono nazywa wszystkim.... Znowu nic. Został tylko ślad na szybie.... stłuc jej nie umiem...źle mi.... Jestem samolubem.. inni mają gorzej.... Słyszę słowa matki „my nawet nie doceniamy tego co mamy.. mamy gdzie spać, co jeść, w co się ubrać.. jesteśmy ZDROWI" - tak, to życie jest chore... Chore chore chore...

Brak komentarzy: